niedziela, 31 lipca 2011

Ciepło - zimno dla urody

Zwykle staramy się unikać skrajnych temperatur aby chronić swoją skórę. Wybieramy kremy zapobiegające odmrożeniom w zimie i oparzeniom słonecznym w lecie. Jest to bardzo ważnie, ale skrajne temperatury można wykorzystać z pożytkiem dla urody. Dziś wiec zaproponuję Ci troszeczkę inne podejście do tematu ciepło - zimno. Jak wiadomo niskie temperatury konserwują, można by rzec "zatrzymują czas". Przypomina mi się tutaj legenda o 90letniej hrabinie, która przez całe życie konserwowała się w zimnie i lodzie zarówno w dzień jak i podczas snu. Te kontrowersyjne praktyki sprawiły ponoć, że zachowała swoją urodę do późnej starości a nawet, będąc staruszką, rozkochała w sobie młodego żołnierza. Jakkolwiek niedorzecznie może brzmieć ta historia w codziennej dbałości o urodę zarówno zimno jak i ciepło przynosi duże korzyści. Udowodniono również że spanie w chłodnej i przewietrzonej sypialni jest dużo zdrowsze dla organizmu.
Ciepłe temperatury rozluźniają mięśnie i rozszerzają pory. Jeżeli więc planujesz jakieś domowe zabiegi kosmetyczne typu maseczki warto wcześniej zrobić parówkę z gorącej wody lub umyć twarz w bardzo ciepłej wodzie. Uwaga jednak jeżeli masz cerę naczynkową. Zbyt intensywne rozgrzewanie nie przysłuży się Twojej cerze dlatego tutaj polecam raczej przemycie twarzy ciepłą wodą. Tak przygotowana skóra lepiej wchłonie wszelkie składniki odżywcze z maseczki. Po skończonym zabiegu warto zamknąć pory. I tutaj właśnie wykorzystamy "zimno". W tym celu można przemyć twarz zimną wodą. Najlepiej nabrać ją w ręce i delikatnie przykładać do twarzy jak kompres. Można także użyć kostek lodu lub specjalnej lodowej odżywczej mikstury (przepis na końcu posta).  Zarówno lekarze jak i znawcy w tematach urody polecają stosowanie naprzemiennego prysznica. Ważne jest żeby kończyć chłodną wodą.  Bardzo ciężko mi było przekonać się do tej metody, bo uwielbiam moczyć się w ciepłej wodzie. Po czym wychodziłam z wanny ospała, rozlazła i czerwona jak rak. Spróbowałam jednak mniej skrajnego wyjścia i zamiast zupełnie zimnej wody, na zakończenie kąpieli lub prysznica, stopniowo używam coraz chłodniejszej. Rezultat jest taki, że teraz po kąpieli czuję się bardziej rześko, skóra jest jędrniejsza a naczynka odpowiednio obkurczone.  Zatem jeżeli też nie możesz stosować naprzemiennie ciepłej i zimnej wody może wypróbujesz to rozwiązanie.

Na koniec obiecana mikstura według przepisu Michelle Phan. Ma ona konsystencję zamrożonych lodowych  kostek więc zarówno odżywia skórę, obkurcza naczynka oraz zamyka pory. Jest świetna na zakończenie domowych zabiegów pielęgnacyjnych czy odświeżenie się w upalny dzień. Michelle poleca stosować ją codziennie rano bo świetnie budzi do życia.

Do wykonania kostek będziesz potrzebować:
torebkę zielonej (najlepiej organicznej) herbaty, 5 żelowych kapsułek z płynną witaminą E, zagotowaną wodę, dużą szklankę, wykałaczki i pojemnik do kostek lodu.
Najpierw zagotuj wodę i poczekaj aby trochę ostygła. Powinna być ciepła jak zupa :) Zaparz w szklance zieloną herbatę. Na opakowaniu powinna być podana odpowiednia temperatura oraz czas parzenia. Pamiętaj, że nie może to być wrzątek. Kiedy herbata się zaparzy przekłuj żelowe osłonki witaminy E i dodaj do herbaty. Wszystko razem dokładnie wymieszaj i rozlej do formy na kostki lodu. Wstaw na około godzinę do zamrażarki. Po tym czasie możesz spróbować włożyć w środek lekko zamrożonych kostek wykałaczki, które posłużą jako uchwyt podczas aplikacji. Po całkowitym zamarznięciu wyjmij 1 kostkę i trzymając za wykałaczkę delikatnie masuj nią twarz. Et voila! Twoja skóra stanie się miękka i odżywiona dzięki składnikom zielonej herbaty i witaminy E.